nr 3


Reforma Kodeksu Postępowania Karnego



Kontradyktoryjność w polskim procesie sądowym






Reforma procedury karnej na wzór amerykański



W lipcu 2015 roku polskie postępowanie karne uległo diametralnej zmianie, która zbliży je do modelu procesu sądowego obowiązującego w Stanach Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii. Czy to znaczy, że zobaczymy w Polsce ławy przysięgłych przesądzające o winie bądź niewinności oskarżonego? Nie, ale i tak wiele się zmieni. 

Kodeks postępowania karnego szczegółowo określa procedury, zgodnie z którymi należy postępować od momentu zawiadomienia policji o przestępstwie do wydania wyroku przez sąd. Właśnie w oparciu o ten zbiór przepisów policjanci pod nadzorem prokuratora przesłuchują świadków, zatrzymują podejrzanych i zbierają dowody, które później trafiają do sądu wraz z aktem oskarżenia. Również przebieg rozprawy sądowej oraz to, co wolno na niej robić i mówić oskarżonemu, obrońcy, sędziemu czy prokuratorowi bazuje na treści kodeksu postępowania karnego. Nic więc dziwnego, że propozycja wprowadzenia zasadniczych zmian w tej ustawie wywołała w środowisku prawniczym burzliwą dyskusję przepełnioną szeregiem wątpliwości. 

Dotychczas na rozprawie osobą dominującą był sędzia, który sam przesłuchiwał świadków i oskarżonych oraz omawiał zebrane wcześniej dowody. To ma się zmienić i po wejściu w życie reformy sędzia będzie jedynie milczącym arbitrem, który sam nie angażuje się w przebieg rozprawy, za to słucha tego, co mają do powiedzenia z jednej strony prokurator, a z drugiej oskarżony i jego obrońca. Z nielicznymi wyjątkami sędzia nie będzie zatem samodzielnie poszukiwał dowodów prawdy - będą to za niego robić strony postępowania. Dlatego też jeżeli prokurator nie stanie na wysokości zadania, to oskarżony usłyszy wyrok uniewinniający. Jeśli jednak to obrońca nie sprosta swojej roli, narazi klienta na skazanie. Zatem znacząco zwiększy się odpowiedzialność tych osób za wynik procesu, a przebieg rozprawy sądowej zamieni się niejako w pojedynek na argumenty.

To jednak nie koniec zmian, ponieważ postępowanie dowodowe również czeka rewolucja. Obecnie oskarżony i jego obrońca nie mogą samodzielnie zbierać i zabezpieczać dowodów na potrzeby procesu karnego. Jeśli chcą uzyskać opinię biegłego, to muszą złożyć wniosek dowodowy, który sąd uwzględnia albo i  nie. Po wejściu w życie reformy obrońcy będą już mogli samodzielnie zlecić biegłemu wykonanie opinii prywatnej, a następnie domagać się jej odczytania przed sądem. Otworzy to drogę dla tzw. dowodów prywatnych, które w tej chwili są nieznane 

 

procedurze karnej, za to stanowią domenę procesu amerykańskiego. Zmiany dotkną także wielu innych przepisów. Istotnie zwiększą się możliwości zawierania tzw. porozumień procesowych, czyli negocjacji pomiędzy oskarżonym a prokuratorem, w których ten pierwszy przyznaje się do winy w zamian za łagodniejszą karę. Cały proces ma trwać znacznie krócej, głównie z uwagi na ograniczenie długości postępowania przygotowawczego, prowadzonego przez prokuratora lub policję jeszcze przed wniesieniem sprawy do sądu. Łatwiejszy stanie się dostęp do pomocy prawnej obrońcy z urzędu, zwłaszcza w postępowaniu sądowym. W roli obrońców zobaczymy nie tylko adwokatów, ale także radców prawnych.

Dlaczego zdecydowano się na wprowadzenie tak licznych i daleko idących zmian? Otóż polski proces karny boryka się z wieloma problemami, na których czele stoi przewlekłość i długotrwałość postępowania oraz nadmierny formalizm niektórych czynności. Projektowana reforma ma to zmienić – usprawnić postępowanie i zapewnić szybki wyrok.

Czy jednak proponowane zmiany rzeczywiście doprowadzą do uzdrowienia wymiaru sprawiedliwości? W środowisku prawniczym można spotkać tyle samo sceptyków, co entuzjastów. Wśród kontrowersji związanych ze zmianą kodeksu wymienia się przede wszystkim osłabienie dążenia do prawdy i ustalenia rzeczywistego przebiegu zdarzenia. Oto sędzia – w swojej nowej, ograniczonej roli arbitra – nie będzie odpowiedzialny za uzupełnienie materiału dowodowego, gdy ten będzie niekompletny, ani też nie ustali prawdziwych okoliczności sprawy, jeżeli prokurator i obrońca nie będą zainteresowani ich wykazaniem. Krytykuje się też zmiany na pierwszym etapie postępowania. Zdaniem niektórych reforma spowoduje pochopne i przedwczesne oskarżanie osób, co do których nie ma pewności, czy popełniły przestępstwo. Tacy oskarżeni - dotknięci już etykietą przestępcy - dopiero przed sądem będą mieli możliwość wykazania niewinności. Jeżeli zaś chodzi o dowód prywatny, to z krytyką spotyka się bardziej brak niezbędnych regulacji w tym zakresie i niespójność proponowanych rozwiązań, niż sama koncepcja. 

Co wyniknie z tych zmian? Trudno w tej chwili powiedzieć, bo dopiero praktyka pokaże, czy reforma procedury karnej na wzór amerykański spełni pokładane w niej nadzieje. 

autor: Jędrzej Kupczyński 



Konsultacja merytoryczna cyklu: dr Magdalena Tomaszewska,
Marek Pękała i Paweł Rybicki.